Intarsje w gipsie
Intarsje są moją pasją i wynikiem dwuletniego "łamania sobie głowy" po bardzo inspirującym przeżyciu w Florencji. Stoję przed wystawą galerii w pobliżu ogrodu Boboli, jak zawsze ornamenty przyciągają magicznie moje oczy. Coś czarującego wisi na ścianie. I tu powstała dla mnie zagadka: nie malowane, nie drukowane, nie sklejone, nie robione szablonami... i nie scagliola albo sgrafitto. Czy to było to, co teraz robię, Bóg raczy wiedzieć. Pewnego dnia, w pięknym miesiącu maju, rozwiązałam zagadkę, nie szukając w książkach i nie pytając kiedykolwiek kogoś. Wynik zachwycił mnie!
Intarsje są moją pasją i wynikiem dwuletniego "łamania sobie głowy" po bardzo inspirującym przeżyciu w Florencji. Stoję przed wystawą galerii w pobliżu ogrodu Boboli, jak zawsze ornamenty przyciągają magicznie moje oczy. Coś czarującego wisi na ścianie. I tu powstała dla mnie zagadka: nie malowane, nie drukowane, nie sklejone, nie robione szablonami... i nie scagliola albo sgrafitto. Czy to było to, co teraz robię, Bóg raczy wiedzieć. Pewnego dnia, w pięknym miesiącu maju, rozwiązałam zagadkę, nie szukając w książkach i nie pytając kiedykolwiek kogoś. Wynik zachwycił mnie!
Gipsintarsien
Gipsintarsien sind meine Leidenschaft und das Ergebnis eines zweijährigen Kopfzerbrechens nach einem sehr inspirierenden Erlebnis in Florenz: Ich stehe vor dem Schaufenster einer Galerie in der Nähe des Boboli-Gartens, wie immer werden meine Augen magisch von Ornamenten angezogen. Es hängt etwas Bezauberndes an der Wand. Und da begann für mich das Rätsel: nicht gemalt, nicht gedruckt, nicht geklebt, nicht schabloniert... und kein Scagliola oder gar Sgrafitto. Ob es das war, was ich jetzt mache, das wissen die Götter. Eines Tages, im wunderschönen Monat Mai, habe ich ganz für mich, ohne in Büchern gesucht und ohne jemals jemanden gefragt zu haben, das Rätsel gelöst. Das Ergebnis hat mich begeistert!
Gipsintarsien sind meine Leidenschaft und das Ergebnis eines zweijährigen Kopfzerbrechens nach einem sehr inspirierenden Erlebnis in Florenz: Ich stehe vor dem Schaufenster einer Galerie in der Nähe des Boboli-Gartens, wie immer werden meine Augen magisch von Ornamenten angezogen. Es hängt etwas Bezauberndes an der Wand. Und da begann für mich das Rätsel: nicht gemalt, nicht gedruckt, nicht geklebt, nicht schabloniert... und kein Scagliola oder gar Sgrafitto. Ob es das war, was ich jetzt mache, das wissen die Götter. Eines Tages, im wunderschönen Monat Mai, habe ich ganz für mich, ohne in Büchern gesucht und ohne jemals jemanden gefragt zu haben, das Rätsel gelöst. Das Ergebnis hat mich begeistert!
Anas Penelope,
to naukowa nazwa kaczki świstun.
Aby wybrać sobie tę nazwę, mając mniej więcej 15 lat, jako metka dla moich samemu uszytych kreacji, czytałam książkę ornitologiczną z biblioteki mojego taty. Używałam przy tym okularów, które miały mi tylko umożliwić znaleźć naukowe nazwy: clangula hyemalis, limosa limosa ..... i właśnie też anas penelope. Muzyka!! Świstuny chętnie świszczą i są w naszych szerokościach geograficznych (w Polsce i w Niemczech) bardzo rzadkie. Przy okazji, ja również chętnie gwiżdżę!
Anas Penelope
ist der wissenschaftliche Name der Pfeifente.
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen